SUMO — STAND-UP MIC OPEN — historia charytatywnych Stand-Up’ów we Wrocławiu
Lipiec 2016 roku, czwartkowe popołudnie, jeden z wrocławskich barów. Razem z Tomkiem Cwynarem i Szymonem Gaurą rozmawialiśmy sobie przy piwku o wystąpieniach publicznych. Stwierdziliśmy, że każdy z nas dzięki Toastmasters International ma już całkiem niezłe doświadczenie i jakość wystąpień jest na tyle niezła, że można by spróbować jakichś innych form niż zwykłe przemówienia.
Padło hasło “Stand-up”. Od razu się zachwyciliśmy, że tak, to jest właśnie to czego powinniśmy spróbować! Dyskutowaliśmy o tym jeszcze dłuższą chwilę, ale miałem wrażenie, że na gadaniu się tylko zakończy — jak to zwykle bywa. Ale wracając do domu stwierdziłem, że może pogrzebię głębiej w temacie. Odezwałem się do swojego kolegi, Artura Jóskowiaka z teatru improwizacji IMPROKRACJA, ponieważ wiedziałem, że on się obracał w środowisku komediowym. Artur od razu powiedział mi kto we Wrocławiu zajmuje się Stand-up’em — Michał Juszczak z Wrocławskiego Stand-up’u. Jeszcze tego samego wieczora napisałem do Michała, że razem z dwoma kolegami chcielibyśmy tego spróbować. “To wpadajcie za tydzień na Open Mic’a” powiedział. “Ale że co?! Tak już od razu? Przecież my nic o tym nie wiemy”. Wyjaśnił, żebyśmy sobie napisali tekst z którym chcemy wystąpić i przygotowali się jak do przemówienia. I tak właśnie zrobiliśmy.
Tak wyglądał mój pierwszy występ:
Bez polotu, kilka śmiechów. Ale byłem zadowolony, że nikt nie wywalił mnie ze sceny.
Tydzień później pojawiła się kolejna okazja — tym razem totalne dno. Ani jednego uśmiechu, publika chyba bardzo chciała, żebym zszedł.
O jednej rzeczy nie wspomniałem. Większość Open Mic’ów czyli testowań materiału komików odbywa się w trakcie komercyjnych imprez, gdzie są gwiazdy wieczoru, a Open Mic’erzy mają być przerywnikiem. Stąd nic dziwnego, że mając średni materiał ludzie już czekają na gwiazdę wieczoru.
Po tym doświadczeniu powiedziałem do chłopaków, że trzeba mieć miejsce, gdzie będzie można testować swoje materiały nie ważne jakie one będą, ale z publiką, która będzie miała tego 100% świadomość. I tak powstał pomysł na Klub Komediowy. Porozmawiałem jeszcze z Jarsoławem Adamem aka Isiek, który miał doświadczenie jako konferansjer przy imprezach plenerowych oraz zapowiadaniu kabaretów. Mieliśmy zespół 4 osób — możemy robić imprezę. Po jednej dyskusji powstała nazwa SUMO — Stand-Up Mic Open — TYLKO GRUBE ŻARTY! Jeszcze tego samego wieczoru sporządziliśmy listę lokali w których moglibyśmy wystąpić, przefiltrowaliśmy ją i wyszedł nam lokal, który idealnie by się do tego nadawał na nasze skromne warunki — klub muzyczny ALIVE!
Niecały miesiąc później później odbyła się pierwsza impreza, którą zapowiedzieliśmy wyłącznie na Facebooku, a promocja ograniczyła się do udostępnienia wydarzenia na 20 grupach. Ale przyszedł ten dzień! Światła ustawione, mikrofony sprawdzone, nagłośnienie działa — nawet mieliśmy odsłuchy!!! Kamera z mikrofonem jest — bo będziemy później oglądać materiał, żeby analizować swoje występy. Komicy zaproszeni — ma być 8 występujących!!! Sart o godzinie 20:00! 19:50 — jest 6 występujących i 2 gości… Porażka.. ale nie ważne — choćbyśmy mieli występować tylko dla siebie to i tak będzie warto przećwiczyć materiał. 20:00 nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki lokal zapełnia się ludźmi. Lokal nie pomieści więcej niż 50 osób — tylu nie ma, ale i tak jest gęsto. Impreza kończy się wielkim sukcesem.
Miesiąc później robimy drugą edycję. Ludzie są skłonni przychodzić na DARMOWE wydarzenie, gdzie nie obiecujemy im ŻADNEJ JAKOŚCI!!! Ba! Cieszą się!!!
Kolejne edycje odbywają się miesiąc w miesiąc. W styczniu 2017 roku dochodzimy do sytuacji abstrakcyjnej! Pozwalamy ludziom siedzieć na scenie, bo w lokalu nie ma miejsca. Bartek Zalewski przychodząc spóźniony, żeby dostać się do kącika dla komików musiał przechodzić pod stołem między krzesłami — AUTENTYK!!!
Lokal pękł! Staliśmy się Klubem Komediowym z prawdziwego zdarzenia. Już na następną imprezę przenieśliśmy się do Starej Piwnicy. Kolejne 2 miesiące później z szacunków wyszło, że możemy mieć ponad 250 osób na sali!!! Darmowe wydarzenie okazuje się wielkim sukcesem!!! Dopiero wtedy podejmujemy decyzję o wprowadzeniu obowiązkowej opłaty 5 zł, aby:
a) ograniczyć ilość osób
b) wyeliminować przypadkowe osoby, które nie są zainteresowane występami a gadają przeszkadzając innym
Oszacowaliśmy, że jeśli wprowadzając obowiązkową płatność ilość osób spadnie nam o połowę to wyjdzie przychodu ok 600 zł, fajnie byłoby cokolwiek dać niektórym występującym, potem sobie… eh… to ile dostaniemy po 30–40 zł za imprezę? Pójdę do McDonald’s, wrócę taskówką i tyle z tego będzie.
I wtedy wpadamy na pomysł — ZBIÓRKI CHARYTATYWNE!!! I to okazuje się być fajną ideą, bo zarówno występujący mają z tym luz, my mamy luz, widzowie chętniej dają kasę, ba, nawet to przyciąga nowe osoby.
W ten oto sposób dochodzimy do organizacji 25 imprezy mając na koncie zebranych w sumie kilkanaście tysięcy dla fundacji, hospicjum oraz zbiórek prywatnych. Dzisiaj nie jest nas 4, zostałem ja(Michał Jurkowski) i Tomasz Cwynar. Pomagają nam Krzysiek Dz i Kamil Nowak w prowadzeniu imprez.
Ja już przestałem występować, ponieważ jak zauważyłeś pewnie na filmiku — po prostu mi to nie szło, a więcej frajdy sprawiała mi ogranizacja tego wydarzenia.
Dzisiaj stoimy przed wyborem nowej ścieżki. Oddania częściowo swojej pracy w ręce innych, dlatego planujemy zrekrutować osoby, które podobnie jak my chcą zrobić coś dobrego dla innych dzięki zabawie.
Dlatego jeśli chcesz nam pomóc, lub spróbować swoich sił na scenie? Wejdź na nasz profil na Facebook i napisz do nas!
PS. Ten artykuł jest rysem historycznym do przemyśleń związanych z organizacją tego typu działań. Sprawdzaj mój profil czy przez przypadek nie pojawiły się jakieś głębsze przemyślenia w tym temacie.